Sowiogórskie Tajemnice


Idź do treści

Publikacje

PIERWSZA PUBLIKACJA W WIĘKSZYM CYKLU - 1964

30 kwietnia 1964 "Żołnierz Wolności" nr 101/4174
por.Bohdan Świątkiewicz
TAJEMNICE LOCHÓW WALIMIA
Monotonnie pieliśmy się pod górę. Brneliśmy po kolana w mokrym i budnym śniegu.Tu wysoko w górach powietrze dziwnie smakowało.
Oddychaliśmy łapczywie,szybko.Może zresztą nie tylko tnio.Byliśmy zmęczeni. Ciążyły gumowe buty, sztywne brezentowe
ubrania i ochronne hełmy na głowach. Idąc myślałem- jesteśmy śmieszni - ludzie w górniczych strojach na śniegu,idący w górską
wycieczkę. A gdy się okaże, że tam nic nie ma, że wszystko lipa ?
Idziemy wciąż pod górę. Ciężko stąpamy a przed nami dopiero początek drogi. Schylam twarz. Ne chcę żeby ci, którzy idą za mną
zobaczyli moje zaczerwienione wysiłkiem oblicze...
Na śniegu są plamy szare i brunatne, bo dziwnym kaprysem tegrocznej wiosny, tutaj spadł śnieg. Na śniegu są plamy ziemi.
Myśląc o ziemi ,przypomniałem sobie opowiadanie majora Jarczewskiego. Zresztą może to był inny precedens ?
Po prostu dla osłodzenia faktu, że cała wyprawa mogła zakończyć się fiaskiem, a ja przecież wierzyłem...
CZTEREJ STRACEŃCY
Ogłoszono przerwę obiadową. Żniwiarze odeszli od maszyny, usiedli na trawie w ułudnym cieniu małych krzaków tarniny.
Sierpniowy skwar. Cisza. I wtedy właśnie usłyszeli te strzały.Żołnierze byli zaskoczeni i zaniepokojeni odgłosem strzałów, które
dochodziły spod ziemi. Pracownicy PGR uspokajali. Już od dwóch lat w tym samym miejscu dobiegają ich dzwięki,których
pochodzenia w żaden sposób nie mogą sobie wytłumaczyć, a że trwa to już dwa lata,więc przyzwyczaili się.
...Najpierw kopał jeden z żołnierzy,inni - sceptycy -wykpiwali syzyfową pracę. Zmienili jednak zdanie w momencie,kiedy łopata
zazgrzytała na betonie. W środku pustego pola, pól metra pod ziemią betonowa płaszczyzna. Im dalej kopali,tym głośniejsze
stawały się dochodzące spod ziemi strzały.
Zawołali saperów... Gdy opadł dym i deszcz ziemi poderwanej wybuchem, zmartwieli z przerażenia. W otworze betonowej ściany
ukazała się głowa półzwierzęcia - pól-człowieka. Z gardła tej istoty dobywały się jakieś nieregularne i nieartykułowane dzwięki...
Było ich czterech, żołnierzy niemieckich,którzy w bardzo tajemniczych okolicznościach zostali żywcem zamurowani w podziemnych
lochach. Dwa lata siedzieli w betonowych bunkrach. Jeszcze w drugim roku od chwili zakończenia wojny, wystrzałami z karabinów
dawali znać, że nie zginęli, że chcą żyć. A właśnie na żniwa przyjechali żołnierze...
Tak mi kiedyś opowiadał mjr Jarczewski. A o starych poniemieckich podziemiach, nie kończących się lochach i tunelach mówi się
wiele.
Postanowiłem zbadać jeden z nich.
...Idziemy wciąż pod górę. Idziemy na spotkanie lochów i ich tajemnic. Lochy istnieją, mówi o nich cała okolica. Lochy mają swoją
tajemnicę - szepce się o nich na ucho przyjaciołom, nie mówi się o nich przyjezdnym. No cóż bywa...
Stoimy na szczycie góry. Mogę podnieść twarz, bo ci co idą ze mną są również zmęczeni. Pod nami pofalowana wzniesieniami
płaszczyzna śniegu, czarne połacie lasu, a na niej budynki Walimia. Pełna wertepów, kręta droga wiije się w dół. Gdzieś w połowie
tej drogi utknął nasz samochód. Udowodnił, że człowiek jest jednak lepszy od maszyny.
Na szczycie wzgórza kilka betonowych płaszczyzn i trzy zrujnowane budynki. Nie ma drzew, są małe karłowate krzaczki
i kępki posrebrzonej mrozem murawy.
"Tu była restauracja i dansing dla SS-manów, a obok baraki dla jeńców,którzy kopali lochy"-mówi Kazimierz Fedorowicz.
Myślę:"Dziwna sceneria- ekskluzywny lokal rozrywkowy na szczycie góry i sąsiedztwo zamkniętych w barakach straceńców.
Lubili taką aurę 'rycerze-mordercy' - kapłani kultu Heinricha Himmlera".
DOKĄD ODESZLI
Blok jest szary i olbrzymi. Wkomponowano go w zieleń i załomy wzgórza, tak że można przejść obok i nie zauważyć go.
Olbrzymie betonowe ściany ustokrotniają echo naszych kroków. W środku bloku-bunkra kanały i kanaliki, w których stoi
woda, a podłogi mają dziwnie, niezrozumiale powyginany kształt. Wejście jest również sprytnie zamaskowane zielenią.
Rosną tu wokół dziwne drzewa. Las w beczkach.Dosłownie w beczkach. Przed laty sadzono tu drzewa przywożone
w olbrzymich donicach-beczkach i w nich las posadzono. Ten dziwny las jakoś się zaaklimatyzował i do dziś pełni rolę
jaką mu wyznaczono - maskuje tajemniczą budowlę.



Powrót do treści | Wróć do menu głównego